Na ostatniej giełdzie była duża frekwencja. Niektórzy żartowali, że i tu zawitała przedświąteczna gorączka. Było sporo ciekawych samochodów i wiele osób faktycznie zainteresowanych zakupami. Na naszych oczach zmienił właściciela np. VW T4 z dziesięcioletnim życiorysem wyceniony na 22 tys. zł. Wybór "czwórek" był bardzo duży, podobnie jak np. MB Sprinterów, które jednak - co podkreślali oglądający - odstraszały bardzo wysokimi cenami. Marka marką, ale sprzedający niektóre auta rzeczywiście grubo przesadzili, winszując sobie np. za siedmio-, ośmioletnie samochody ponad 50 tys. zł. Z kolei starsze, a zatem sporo tańsze egzemplarze MB (208, 310) były mocny "wyjeżdżone", a ich szoferki zaniedbane. Marnie wyglądały tym razem auta włoskie, szczególnie Iveco Daily. Oglądający psioczyli, że silniki są mokre, a ogumienie niektórych aut domaga się natychmiastowej wymiany. Miłym zaskoczeniem był stan kilku "renówek". Nadal bardzo skromny wybór mają amatorzy samochodów japońskich i koreańskich.